sobota, 3 maja 2014

Devil's diary [#1]: Rozdział I - Wypadek przy praniu cz.1

         Walka między aniołami a demonami jest znana od zarania dziejów i trwała od czasu, gdy pierwszy człowiek przeklął samego Boga, prosząc najpotężniejszego z Upadłych, Szatana, by dał mu moc. Szatan w przeciwieństwie do Boga, był skory do spełnienia jego prośby. Od tego czasu zaczęły pojawiać się demony, czyli istoty do których śmiertelnicy zaczęli się modlić by prosić je o pomoc. Demony jednak były niezwykle sprytne i często oferowały kontrakt, na jaki śmiertelnicy się zgadzali, co często było gwoździem do ich trumien. Pragnienie posiadania mocy, przez ludzi, było zbyt wielkie, by myśleli o konsekwencjach.
         Czasy jednak się diametralnie zmieniły. Demony wygrały walkę z aroganckimi aniołami i zdołały przedostać się do świata realnego. Powstało wiele rozmaitych ras, od wampirów, po wilkołaki, kończąc na pół-kotach, pół-ludziach i wielu hybrydach. Potwory stały się dosyć popularne na świecie, aczkolwiek istniał jeden istotny warunek. Dana istota nie mogła pokazać się w swej prawdziwej formie i musiała wyglądać jak człowiek, gdyż w przeciwnym wypadku została wyłapywana przez Łowców, którzy mieli przyzwolenie do zabijania istot paranormalnych.

         Godzina 22:51. Za oknem pada deszcz i słychać wicher, manipulujący metalowymi częściami konstrukcji balkonu, tworząc przez to niezwykle nieprzyjemny dźwięk. Ulewy w tym mieście były rzadkie, dlatego też często nie nosiło się parasoli czy czegoś, co ochroniłoby przed "płaczem aniołów".
Dominik siedział sam w swoim domu, pichcąc coś dla siebie w kuchni. Ubrany był w tym dniu dosyć normalnie, czarne skarpetki, zwyczajne, granatowe jeansy oraz czarny T-shirt z obrazkiem wampira zlizującego krew ze swych dłoni. Włączył piekarnik i czekał na nagrzanie się pieca, siadając przy stole by chwile odpocząć po lekkim wysiłku sklecenia apetycznie wyglądającej zapiekanki. Na stole akurat leżała kartka i parę ołówków, między innymi B8, H6, HB, które wziął do ręki i dla zabicia nudy, rozpoczął szkicować jakąś postać. Uruchomił swoją MP4, z jakiej zaczęła grać spokojna muzyka k-pop'owa. Wtem w domu rozległ się dźwięk domofonu. Dominik, lekko zdziwiony, nie spodziewał się bowiem gości, odłożył ołówek i powoli powiódł nogami do domofonu. W trakcie stawiania kroków, poprawił nieco szkarłatną grzywkę z czarnymi pasemkami, poprzez lekkie pociągnięcie dłoni. Złapał za słuchawkę i przyłożył ją do ucha. Rozległ się niezwykle przyjemny, wręcz krystaliczny głos Ultimitium'a, nieco różniący się od tego, którego znał chłopak.
- D-Dominik... Mógłbym wejść? - zapytał się Ultim wręcz błagalnie. Szkarłatnowłosy rozejrzał się dookoła. Doszedł do niego dźwięk potężnego pioruna. Nie pozwolił dłużej marznąć swojemu dobremu znajomemu, którego poznał podczas pracowania w firmie graficznej. Ultimitium był bowiem jednym z głównych twórców bannerów reklamowych, jakie wstawiali na bilbordy czy też przystanki autobusowe, zdobiące całe miasto.
- Tak, wejdź - odpowiedział Dominik i nacisnął przycisk na domofonie, który otwierał drzwi, po czym odłożył słuchawkę. Zbliżył się do drzwi i otworzył zamek, wracając do swojego poprzedniego zajęcia w kuchni, zastanawiając się, czy to aby był na pewno głos Ultima.
Minęły trzy minuty, gdy dźwięk otwieranych drzwi rozbiegł się po całym domu Dominika. Młody mężczyzna  spojrzał na drzwi.
- Jestem w kuchni! - krzyknął dosyć entuzjastycznie,  przerywając na chwilę zabawę z ołówkiem.
Słychać było kroki pasujące do tupotu ciężkich buciorów. Po chwili we framudze drzwi ukazał się jego przyjaciel. Chłopak widząc go, zaniemówił i instynktownie cofnął się na krześle. Słyszał jedynie pogłoski o tym, kim jest owa osoba w rzeczywistości, lecz zobaczenie tego na własne oczy było zdecydowanie trudne do przyswojenia. 
Ultimitium był demonem z podgatunku inkubusa. Skóra owego osobnika była w kolorze błękitnym, mieniąca się przyjemnie dla oka, od światła padającego z kuchni. Gdyby ktoś jej dotknął, uznałby ją za niezwykle delikatną, bojąc się przycisnąć mocniej skórę, by jej przypadkiem nie rozerwać. Twarz miał nieskalaną żadną blizną czy jakąkolwiek niedoskonałością, była po prostu perfekcyjna i przypominała z mimiki smutnego artystę. Włosy demona były w kolorze fioletowym, spowijanym w niebieskie, długie pasemka, przerażająco zadbane, idealnie komponujące się z jego całym ciałem. Sięgały one do pośladków. Oczy inkuba nie posiadały źrenicy, będąc jedynie w kolorze intensywnego koloru nieba. Z głowy, bardziej po bokach, wyrastały mu średniej długości, kręcone, wytrzymałe rogi, w kolorze niebieskim. Zdawał się być lekko rozdygotany od zimna, jakie spowijało jego mokre, przez deszcz, ciało. Ocierał swoje ramiona dłońmi, które z wyglądu nie różniły się o dziwo niczym szczególnym. Nie posiadał bowiem pazurów czy czegoś w stylu broni, jaką większość demonicznych istot mogło się poszczycić. Po chwili Dominik był w stanie zobaczyć jego ogon, wykonujący spokojne, eliptyczne ruchy. Sam ogon zwężał się, przy końcu i nie posiadał żadnego pancerza bądź nakrycia. 
Ultim spojrzał na zaskoczonego Dominika, a raczej przerażonego, po czym westchnął.
- Dominik, wiem że nieco mój wygląd odbiega od normy, zdaje sobie z tego sprawę. Po prostu - zagryzł na chwilę dolną wargę, obnażając tym samym swoje anielsko-białe kły - pozwól mi zostać tutaj przez chwilę, bym wysechł - zaczął spokojnie Ultimitium, przyglądając się młodemu mężczyźnie swym dosyć przenikliwym wzrokiem, przez który mężczyzna zdawał się nieco speszyć.
- Nie ma problemu, Ultim... - oznajmił nieco niepewnie. Nie mógł oderwać wzroku od Demona, do końca nie zdając sobie sprawy z tego, co tak go przyciąga.
- Dziękuje - dodał do jego wypowiedzi i wszedł w głąb kuchni, ściągając z siebie przemoczony do suchej nitki płaszcz, zawieszając go na krześle. Dominik cicho westchnął, podnosząc się powoli z krzesła.
- Wolałbym, byś odstawił swoje mokre ubranie do łazienki - wbił swój wzrok na kapiący od deszczu płaszcz, a następnie przeszedł wzrokiem na Ultima. Zauważył, jak biała, elegancka koszula skleiła się do jego tułowia, podkreślając bardzo przyjemnie wyrzeźbione mięśnie brzucha, lecz nie tak, by odstawały nazbyt mocno. 
Ultim jednak zdawał się nie zauważyć wbitego wzroku. Wziął płaszcz w rękę i rzucił wzrokiem na młodego mężczyznę. Dostrzegł jego lekkie rumieńce, których nie skomentował.
- Zaprowadzisz mnie do łazienki? - zapytał się spokojnie demon.
- Tak. Już prowadzę - odpowiedział chłopak. Przeszedł powoli obok inkuba, lustrując go spojrzeniem - Chodź za mną - dodał, wychodząc z kuchni na długi korytarz. Demon zgodnie z rozkazem, podążył, równie powolnym krokiem, za Dominikiem, trzymając w ręku mokre odzienie.
Po niedługim czasie, znaleźli się oboje przy łazience.
- To tutaj - powiedział po chwili milczenia szkarłatnowłosy i zapalił światło w łazience, dając diabelstwu przejść pierwszemu.
Niebieskoskóry spokojnie otworzył drzwi i wszedł do środka, lustrując swym wzrokiem wnętrze łazienki. Nie należała do największych pomieszczeń świata, ale zdawała się być przynajmniej funkcjonalna. Dominik wszedł powoli za nim i wskazał dłonią na linki, zawieszone nad wanną, po czym podszedł do pralki, o którą oparł się plecami. Inkub szybko spojrzał w tamtą stronę, po czym zwrócił swój wzrok na młodego mężczyznę, posyłając mu przyjazny uśmiech.
- Jesteś nieco zaskoczony. Zazwyczaj rozmawiamy ze sobą bez najmniejszych problemów - powiedział swoim kojącym, spokojnym tonem, Trudząc się z powieszeniem płaszcza.
- Ciekawe jak Ty byś się zachował, gdyby Twój dobry znajomy okazał się czymś zupełnie innym, niż go postrzegałeś... - użył tonu wskazującego na lekką frustracje, spowodowaną ewidentnie tajemnicą Ultima. Wzrok jednak padł na ogon istoty ciemności, robiącego w powietrzu powolne elipsy. 
Demon lekko się zaśmiał na jego stwierdzenie, wchodząc butami na krawędź wanny, by mieć lepszą pozycję do nałożenia płaszcza.
- Masz rację Dominiku. Ale dalej  jestem taki sam, jaki byłem w środku. A właśnie, zastanawiałem się od dawna, posiadasz może dziewczynę? - zapytał się, nie patrząc na młodego mężczyznę.
- Nie, niestety nie mam - odpowiedział w dosyć smutny sposób, jakby przypomniał sobie o niezbyt przyjemnych wspomnieniach.
- Szkoda. Pewnie jej szukasz? - stanął na palcach, po czym zwrócił głowę w stronę szkarłatnowłosego - podasz mi może coś, czym mógłbym zatrzymać płaszcz w miejscu? - zapytał się, czekając na odpowiedź.
- Tak, już podaję – przestał opierać się o pralkę, biorąc z boku wiaderko z klamerkami, zbliżając ją do ręki Demona - I tak... szukam... - odpowiedział nieco niepewny, spoglądając gdzieś w bok.
- Dzięki - uśmiechnął się do niego przyjaźnie i włożył dłoń do wiaderka, wyciągając kilka klamerek, powracając wzrokiem do umocowania swojego płaszcza na lince.
Wzrok Dominika akurat padł z powrotem na ogon inkuba. Przeszedł przez niego impuls dziwnej i niepohamowanej ciekawości. Zbliżył swoją dłoń stwierdzając, że niebieskoskóry nie patrzy się teraz na niego i delikatnie koniuszkami palców, od samego końca, przejechał wzdłuż ogona demona, do samego początku. Chłopak jednak nie spodziewał się reakcji, jakie będą temu towarzyszyły przy dotykaniu tej części ciała u diabelstwa.

Inkub poczuł ogromną przyjemność, przez którą wydał ze swojego gardła ciche mruczenie, natężające się i przechodzące w pojękiwania, wraz ze zjeżdżającymi opuszkami w dół. Nie mógł wymówić ani jednego słowa, by powiedzieć młodemu mężczyźnie aby przestał. Rozkosz  była tak potężna, że ugiął się pod wpływem ciężaru własnego ciała, tracąc balans na krawędzi wanny. Pośliznął się i zaczął lecieć na ziemie. Dominik szybko się zerwał, nieco przestraszony tym, co wynikło z dotyku ogona, starając się go złapać przed upadkiem. Ultim  złapał jego dłoń i pociągnął za sobą, przez co i chłopak poleciał w stronę ziemi za nim. Inkubus ostatecznie padł na podłogę plecami wydając z siebie kolejny dźwięk, tym razem jęk bólu. Jego policzki zarumieniły się w kolorze niebieskim, serce zdawało się być przyspieszone, tak, jakby demon przebiegł właśnie maraton. Cicho sapał, starając się opanować dudnienie swojego serca. Nim się spostrzegł, Chłopak siedział na jego podbrzuszu okrakiem, trzymając dalej  jego rękę. Ciało diabelstwa jeszcze lekko ociekało wodą. Ich wzrok połączył się ze sobą, lecz nie wydawali żadnych dźwięków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz